Część pierwsza- „Upadam”
Roz. 1 „Lecę w dół”
21.04.2015r.
(Ogólnie mam urodziny wiec nie bić xD-od autorki)
Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na siebie. Ujrzałam
niską, brzydką dziewczynę o lekko pulchnej sylwetce. Moje jasnobrązowe loki sterczały
mi we wszystkie strony. Musiałam się ogarnąć bo za chwilę miałam iść na
przyjęcie niespodziankę do Sam’ a. Usiadłam przed toaletką i ukryłam piegi pod
podkładem oraz rozczesałam i ułożyłam włosy. Za chwilę Kim, Jane i Ugo mieli po
mnie przyjść.
Po paru minutach
rozległ się dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół mojego domu, ale moja mama już
otworzyła drzwi. Pierwsza weszła Kim-była wysoką, szczupłą blondynką. Wyglądała
naprawdę wspaniale. Za nią wskoczyła Jane, która była tomboy’em. Ubrała
flanelową koszule i czarne spodnie. Na końcu wkroczył Ugo, chłopak Kim. Znacie
tego najbardziej przystojnego i popularnego gościa w szkole? To był właśnie on.
Zawsze mi się podobał, ale kto taki jak on zainteresował by się mną?
-Jak pięknie wyglądacie!- powiedziała ciepłym tonem moja
mama.
Popatrzyłam na nią
spode łba a następnie udałam się z moimi znajomymi do mojego pokoju , z którego
mieliśmy wziąć gigantyczne pudło z prezentem dla Sam’a. Ugo powoli schodził po
schodach niosąc gigantyczny pakunek, gdy nagle Jane powiedziała:
-Weź jeszcze papiery potwierdzające-zawołała Kim.
Pobiegłam szybko na
górę i bez sprawdzenia wzięłam wszystkie dokumenty z mojego biurka… Nawet nie
pomyślałam jak bardzo będę tego żałować…
Przyjechaliśmy pod
dom Sam’ a. Jego kumple mieli go czymś zająć do dziewiętnastej, tak byśmy mogli
zorganizować całą imprezę. Mówiąc „byśmy mogli”, mam na myśli mnie i
trzydzieści innych osób.
Gdy wyszłam z
taksówki i weszłam do ogrodu naszego przyjaciela zaparło mi dech w piersiach.
Ci jego znajomi mają rozmach. Na środku stała wielka scena, na której stał
ulubiony zespół Sam’ a. nad sceną widniał napis- „Wszystkiego najlepszego”. Wokół
sceny stały stoły z najróżniejszymi japońskimi przysmakami.
Zaraz… zapomniałam wam powiedzieć? Chyba tak.
Sam uwielbiał Japonię, więc na jego urodziny ok. trzydziestu osób złożyło się
na jego podróż marzeń. Teraz pytacie się mnie „a po cholerę to pudło?”. A po to
moi drodzy żeby go zmylić. Otworzy
gigantyczne pudło a w nim będzie trochę papieru. Nie wiem czy to dobry pomysł
ale no… nie mamy innego opakowania.
Po dopięciu
wszystkiego na ostatni guzik zawitał jubilat. Impreza była świetna, wszyscy tańczyli
(oprócz mnie). Kto by chciał ze mną tańczyć? Przecież jestem beznadziejna!
Na koniec, gdy
wszyscy byli już podpici i zaczynali latać po ogrodzie owinięci w papier
toaletowy z deskami toaletowymi na szyi, postanowiliśmy wręczyć Sam’ owi
prezent.
Nie mogę zapomnieć
miny Sam’ a, gdy spojrzał w dół pudła i zobaczył bilet lotniczy do Tokio. Wziął
go w ręce i zaczął tańczyć jak dziecko, a następnie postanowił dołączyć do
klubu fanów desek toaletowych… Później podeszła Honey, która miała przeczytać
papiery potwierdzające. Nienawidziła mnie. Od trzeciej klasy podstawówki … Teraz
jestem w drugiej liceum, ale jej uczucia nie uległy zmianie.
-A teraz Sam… dla
ciebie papiery potwierdzające twoją wycieszę- powiedziała po czym utkwiła wzrok
w kartce by przeczytać tekst(zapewne z trudnością)-Wyniki badań dla Madison
Craven na obecność wirusa HIV… pozytywne… Czy to nie są przypadkiem twoje
badania Madison?
Wtedy zapadła głucha
cisza i wszyscy popatrzyli się na mnie, po czym odsunęli się ode mnie.
-Z którego piłaś kubka?!-zapytała się jakaś dziewczyna-
Jezus możesz nas zarazić!
Wtedy ciszę
przerwały szmery. Ciche szepty, każdy wbijał mi szpile w serce. Chciałam im
wytłumaczyć, że nie można się na to zarazić poprzez ślinę ale nikt nie dał mi
nic powiedzieć.
-Ja z nią piłam z jednej butelki! -krzyknęła Kim- Czemu nic
mi nie powiedziałaś!
-Zapewne chciała cię zarazić bo zazdrościła ci-powiedział
jakiś chłopak.
-Chciałaś zabić Kim?!-krzyknął Ugo.
-Nie… N- n…- nie dokończyłam.
-Wynoś się-powiedział… już nie pamiętam kto bo miałam łzy w
oczach.
I tak właśnie
rozpoczęła się moja przygoda. Sama, porzucona… Jestem traktowana jak trędowata…
Nie chce się pokazać w poniedziałek w szkole.
Nie chcę żyć… Zresztą z tym wirusem długo nie pożyję. Zaraziłam się od
mamy, gdy była ze mną w ciąży. Myślałyśmy, że się wyleczyłam, ponieważ
stosowałam nowoczesne leczenie, jednak wczoraj przyszły wyniki i … No wiecie. Zdrowa
nie jestem.
„Chora… Gruba…
Brzydka… Bezużyteczna… Zawalasz wszystko czego się podejmiesz… Po co jeszcze tu
jesteś?... Przecież się nie zmienisz głupia świnio…”- dręczyły mnie moje własne
myśli.
Znałam ten głos. To była Nosidam… czyli druga
ja, moje imię od tyłu. Tak jakby… rozdwojenie jaźni. Cały czas ze mną była…
Szkoda, że wtedy nie wiedziałam, że ma na imię Mia.
Trzymaj za mnie kciuki bym się nie zabiła…
Pozdrawiam i mam nadzieję, że ze mną zostaniesz i pomóż mi…
Proszę… Doradź mi.
Madison
Łoooooł zapowiada sie 👌👌👌
OdpowiedzUsuńKocham Twój styl pisania <3 Świetny pomysł, naprawdę nieźle się zapowiada! Czekam na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńNiesamowite?
OdpowiedzUsuńNiesamowite!
Po przeczytaniu w głowie pojawia sie jedno pytanie... A wiec kiedy następny rozdział? 💕
Super się zapowiada! :) czekam na następny
OdpowiedzUsuńSuper się zapowiada! :) czekam na następny
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFajne :D
OdpowiedzUsuń