wtorek, 28 lipca 2015

I fall , help me , I get up , I die .| | |"Część pierwsza- „Upadam” Roz. 1 „Lecę w dół”

Część pierwsza- „Upadam”

Roz. 1 „Lecę w dół”


  21.04.2015r.

(Ogólnie mam urodziny wiec nie bić xD-od autorki)

Stanęłam przed lustrem i spojrzałam na siebie. Ujrzałam niską, brzydką dziewczynę o lekko pulchnej sylwetce. Moje jasnobrązowe loki sterczały mi we wszystkie strony. Musiałam się ogarnąć bo za chwilę miałam iść na przyjęcie niespodziankę do Sam’ a. Usiadłam przed toaletką i ukryłam piegi pod podkładem oraz rozczesałam i ułożyłam włosy. Za chwilę Kim, Jane i Ugo mieli po mnie przyjść.
  Po paru minutach rozległ się dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół mojego domu, ale moja mama już otworzyła drzwi. Pierwsza weszła Kim-była wysoką, szczupłą blondynką. Wyglądała naprawdę wspaniale. Za nią wskoczyła Jane, która była tomboy’em. Ubrała flanelową koszule i czarne spodnie. Na końcu wkroczył Ugo, chłopak Kim. Znacie tego najbardziej przystojnego i popularnego gościa w szkole? To był właśnie on. Zawsze mi się podobał, ale kto taki jak on zainteresował by się mną?
-Jak pięknie wyglądacie!- powiedziała ciepłym tonem moja mama.
  Popatrzyłam na nią spode łba a następnie udałam się z moimi znajomymi do mojego pokoju , z którego mieliśmy wziąć gigantyczne pudło z prezentem dla Sam’a. Ugo powoli schodził po schodach niosąc gigantyczny pakunek, gdy nagle Jane powiedziała:
-Weź jeszcze papiery potwierdzające-zawołała Kim.
  Pobiegłam szybko na górę i bez sprawdzenia wzięłam wszystkie dokumenty z mojego biurka… Nawet nie pomyślałam jak bardzo będę tego żałować…
  Przyjechaliśmy pod dom Sam’ a. Jego kumple mieli go czymś zająć do dziewiętnastej, tak byśmy mogli zorganizować całą imprezę. Mówiąc „byśmy mogli”, mam na myśli mnie i trzydzieści innych osób.
  Gdy wyszłam z taksówki i weszłam do ogrodu naszego przyjaciela zaparło mi dech w piersiach. Ci jego znajomi mają rozmach. Na środku stała wielka scena, na której stał ulubiony zespół Sam’ a. nad sceną widniał napis- „Wszystkiego najlepszego”. Wokół sceny stały stoły z najróżniejszymi japońskimi przysmakami.
   Zaraz… zapomniałam wam powiedzieć? Chyba tak. Sam uwielbiał Japonię, więc na jego urodziny ok. trzydziestu osób złożyło się na jego podróż marzeń. Teraz pytacie się mnie „a po cholerę to pudło?”. A po to  moi drodzy żeby go zmylić. Otworzy gigantyczne pudło a w nim będzie trochę papieru. Nie wiem czy to dobry pomysł ale no… nie mamy innego opakowania.
  Po dopięciu wszystkiego na ostatni guzik zawitał jubilat. Impreza była świetna, wszyscy tańczyli (oprócz mnie). Kto by chciał ze mną tańczyć? Przecież jestem beznadziejna!
  Na koniec, gdy wszyscy byli już podpici i zaczynali latać po ogrodzie owinięci w papier toaletowy z deskami toaletowymi na szyi, postanowiliśmy wręczyć Sam’ owi prezent.
 Nie mogę zapomnieć miny Sam’ a, gdy spojrzał w dół pudła i zobaczył bilet lotniczy do Tokio. Wziął go w ręce i zaczął tańczyć jak dziecko, a następnie postanowił dołączyć do klubu fanów desek toaletowych… Później podeszła Honey, która miała przeczytać papiery potwierdzające. Nienawidziła mnie. Od trzeciej klasy podstawówki … Teraz jestem w drugiej liceum, ale jej uczucia nie uległy zmianie.
  -A teraz Sam… dla ciebie papiery potwierdzające twoją wycieszę- powiedziała po czym utkwiła wzrok w kartce by przeczytać tekst(zapewne z trudnością)-Wyniki badań dla Madison Craven na obecność wirusa HIV… pozytywne… Czy to nie są przypadkiem twoje badania Madison?
  Wtedy zapadła głucha cisza i wszyscy popatrzyli się na mnie, po czym odsunęli się ode mnie.
-Z którego piłaś kubka?!-zapytała się jakaś dziewczyna- Jezus możesz nas zarazić!
  Wtedy ciszę przerwały szmery. Ciche szepty, każdy wbijał mi szpile w serce. Chciałam im wytłumaczyć, że nie można się na to zarazić poprzez ślinę ale nikt nie dał mi nic powiedzieć.
-Ja z nią piłam z jednej butelki! -krzyknęła Kim- Czemu nic mi nie powiedziałaś!
-Zapewne chciała cię zarazić bo zazdrościła ci-powiedział jakiś chłopak.
-Chciałaś zabić Kim?!-krzyknął Ugo.
-Nie… N- n…- nie dokończyłam.
-Wynoś się-powiedział… już nie pamiętam kto bo miałam łzy w oczach.
  I tak właśnie rozpoczęła się moja przygoda. Sama, porzucona… Jestem traktowana jak trędowata… Nie chce się pokazać w poniedziałek w szkole.  Nie chcę żyć… Zresztą z tym wirusem długo nie pożyję. Zaraziłam się od mamy, gdy była ze mną w ciąży. Myślałyśmy, że się wyleczyłam, ponieważ stosowałam nowoczesne leczenie, jednak wczoraj przyszły wyniki i … No wiecie. Zdrowa nie jestem.
  „Chora… Gruba… Brzydka… Bezużyteczna… Zawalasz wszystko czego się podejmiesz… Po co jeszcze tu jesteś?... Przecież się nie zmienisz głupia świnio…”- dręczyły mnie moje własne myśli.
   Znałam ten głos. To była Nosidam… czyli druga ja, moje imię od tyłu. Tak jakby… rozdwojenie jaźni. Cały czas ze mną była… Szkoda, że wtedy nie wiedziałam, że ma na imię Mia.

Trzymaj za mnie kciuki bym się nie zabiła…
Pozdrawiam i mam nadzieję, że ze mną zostaniesz i pomóż mi… Proszę… Doradź mi.

Madison 

7 komentarzy:

  1. Łoooooł zapowiada sie 👌👌👌

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Twój styl pisania <3 Świetny pomysł, naprawdę nieźle się zapowiada! Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite?
    Niesamowite!
    Po przeczytaniu w głowie pojawia sie jedno pytanie... A wiec kiedy następny rozdział? 💕

    OdpowiedzUsuń
  4. Super się zapowiada! :) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  5. Super się zapowiada! :) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń